Duże koło i nie mniej skoku? E nie. Zwinne znaczy małe, bo tak było, to być musi. I co? Norco! Najnowszy Range wygląda na papierze, powinien jeździć i zadowolić. Czy tak będzie? Nie przekonasz, jeśli nie sprawdzisz
Mateusz Nabiałczyk
Najważniejsze, że się da i to całkiem zgrabnie ubrać. Niby 160mm skoku, a wygląda niemal jak proporcjonalny ścieżkowiec z rodowodem XC. Karbonowa konstrukcja zaskakuje przemyślaną geometrią, która nie pozostawia wątpliwości – to musi dobrze jeździć.
Ciekawostką i mądrym zagraniem jest uzależnienie długości ogona od rozmiaru. Poprawia to stabilność w przypadku wyższych i ułatwia prowadzenie niższym. Mało tego przekroje rur również uzależniono od rozmiaru, a co za tym idzie wagi statystycznego jeźdźcy. Gwarantuje to porównywalną sztywność i prowadzenie. Wreszcie ktoś myśli.
Ogromny + również za puszczone wewnątrz linki w 1 pancerzu. Oznacza to świetne uszczelnienie i to niekoniecznie stosując najdroższe systemy.
Zawiecha oczywiście zdaniem producenta najgenialniejsza, wzorowa charakterystyka pracy, która pozwala zdobywać kolejne szczyty, a podczas jazdy w dół wybacza i izoluje wszystko, co złe.
Co jeszcze warto odnotować? Za wyjątkowe uznaję brak, widocznego na 1. rzut oka, głównego oznaczenia producenckiego na dolnej rurze po 1 stronie ramy. Cuś innego.
Cennik otwiera gotowy do jazdy Range C9.3 za 4 249 USD, a zamyka C9.1 7 399 USD. Framekit za 2 899 USD