Klęska urodzaju rzec by można. Ostatnimi czasy nowe duże koła pokazali praktycznie wszyscy liczący się na rynku gracze. W całym tym natłoku nieco umknęła premiera producenta bodaj najbardziej zasłużonego dla rozmiaru 29”. Na myśli mam oczywiście spadkobiercę myśli Garego Fishera – Treka - z przeznaczonym do ciężkozbrojnego enduro modelem Slash.
Mateusz Pogorzałek
Wystarczy rzut oka na zdjęcie nowego Slasha, by przekonać się, że mamy do czynienia z iście hardrockowa, aczkolwiek pozbawioną charakterystycznej czupryny, konstrukcją gotową na najcięższe warunki. Agresywna geometria, ogromne przekroje rur przedniego trójkąta i krwistoczerwone malowanie nawet na obrazku robią niesamowite wrażenie, zaś zawias o skoku 150 mm, widelec 160 mm i główka ramy 65,1° nie pozostawiają złudzeń, że Slash to rower zbudowany z myślą o ambitnym górskim ściganiu.
Według Treka nowy Slash 29 to najsztywniejszy nie-downhillowy rower, jaki kiedykolwiek stworzyli. Patrząc na potężny przekrój dolnej rury, jestem w stanie w to uwierzyć. Ponoć to właśnie ona, a dokładniej jej prosty kształt i wspomniany ponadprzeciętny gabaryt, sprawiają, że rower w testach sztywności ma bić konkurencję na głowę.
Tak zaprojektowana, pozbawiona wygięć dolna rura wymusiła na projektantach konieczność wyposażenia Slasha w, spotykany chociażby w Canyonach, system ograniczający obrót kierownicy zwany Knock Block. Zmyślny mechanizm uniemożliwia kontakt korony widelca z ramą, chroniąc ją tym samym przed ewentualnymi uszkodzeniami, do jakich mogłoby dojść podczas nieuważnego użytkowania.
Tylny zawias to sprawdzona konstrukcja ABP (Active Brake Pivot), wykastrowana jednak z technologii Full Floater. Zatem w rowerze nie uświadczymy charakterystycznego dla Treka patentu z damperem ściskanym z góry i dołu jednocześnie. Rezygnacja z tego rozwiązania podyktowana była ponoć względami sztywności.
Z technicznych kwestii wspomnieć należy o wewnętrznym prowadzeniu przewodów (łącznie z linką sterującą ruchomą sztycą), braku możliwości montażu przedniej przerzutki oraz obecności mocowania ISCG 05, pozwalającego na wyposażenie roweru w prowadnicę łańcucha. Oczywiście nie mogło zabraknąć takich banałów jak stożkowa główka czy ośki w standardzie Boost. Co ciekawe, rama jest w stanie przyjąć oponę w maksymalnym rozmiarze 29×2,6”, co po raz kolejny potwierdza pancerne zastosowanie Slasha.
Zmyślny dyngs w zawieszeniu nowego Slasha pozwala na wybór jednego z dwóch ustawień geometrii. W pozycji high rama w rozmiarze 18,5” oferuje 635 mm górnej rury, 433 mm tylnego trójkąta i kąty 65,6°/74,1° (główka ramy/rura podsiodłowa). W zjazdowym ustawieniu low wygląda to następująco: 635 mm, 434 mm, 65,1°/73,6°.
Rower będzie oferowany od października w dwóch wersjach wyposażenia 9.8 oraz 9.9 RLS. Pierwsza z nich wyposażona w widelec Lyrik RC, tłumik Super Deluxe RC3 w nowym metrycznym standardzie oraz napęd SRAM X1 wyceniona została na 5500$. W opcji 9.9 RLS, za 3500$ dolarów więcej dostaniemy Foxa 36 TALAS, lisi damper Float X2, napęd SRAM Eagle oraz koła Bontrager Line Elite. Sama rama wraz z tłumikiem Float X2 dostępna będzie za 3700$.
Trek Slash 29 2017
Na koniec wypadałoby napisać coś konstruktywnego, spiąć cały tekst zgrabną klamrą z eksperckim podsumowaniem czy rzucić jakąś błyskotliwą puentą. Jednak nie tym razem.
Ten rower jest przepiękny. To jedyne co potrafię teraz napisać. Wybaczcie.
Matko jedyna, no dzieło sztuki.
Cudo.
Wow.