Hard-Eddie-bike-119

Jeszcze nie odetchnęliśmy na dobre po mazurach i pieczystym, nie wysuszyliśmy jajek, a tu znowu katują nas pisankami, wydmuszkami...krótko mówiąc wielkanocne poprawiny. Ino, że w tym przypadku warto przystanąć i rzucić gołym okiem na intensywnie czarnego wyścigowego konia, którego wypuścił ze stajni producent specjalizujący się raczej w wykorzystaniu prawa powszechnego ciążenia.

Michał Śmieszek

Mowa oczywiście o marce Intense prosto z Kalifornii, która od 1991 roku rękami swoich pracowników spełnia marzenia entuzjastów dwóch rowerowych kółek kochających swobodę i poszukujących nietuzinkowego sprzętu. Mimo kultowości otaczającej ramy opuszczające fabrykę w Tamecula, manufaktura jakoś tak ostrożnie podchodziła do tematu 29erów.  czaili się niczym tygrys i chowali niczym smok, obserwując konkurencję. Ale ile tak można wytrzymać...niedługo.

Intense, to ekspert od zawieszenia, dlatego inżynierowie stworzyli dwa rasowe bujane 29ery. Ich sercem jest bardzo dobrze znane zawieszenie VPP - dobre choć nie idealne rozwiązanie. I rzeczywiście...bliskość Santa Cruz jest odczuwalna, choć zdaniem właścicieli ich propozycja jest ta najzajefajniejsza. Pierwszy z nich to ścieżkowiec o duszy ściganta XC - Spider 29, czyli duża wersja znanego małokiszkowca. 100-120mm skoku w zupełności wystarcza na górskie singletracki i bezdroża bez względu na kierunek jazdy. 

Drugim przedstawicielem klasy 29er jest Tracer 29, czyli prawdziwa maszyna Enduro, która mimo 140mm skoku potrafi także podjechać i skręcać. W sumie żadne zaskoczenie - tak w końcu potrafią wszystkie 29ery budowane w USA. Tylko te europejskie są jakieś takie do...duszy, jak twierdzą za wielką wodą. INTENSOWI nie można odmówić odmienności i niepowtarzalności - to bardzo charakterystyczne maszyny. 

Temat fulli Intensa będziemy rozkminiać jednak innym razem. Dlaczego? Ano dlatego, że w ostatnich dniach Kalifornijczycy zaskoczyli rowerowy świat wypuszczając oficjalnie pierwszego hardtaila. Nie byłoby by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie dwie sprawy:

  • primo - Intense, to grono ludzi uzależnionych od downhillu, specjalistów od jazdy w dół i po kamieniach jak telewizory. Mało kto spodziewał się poszerzenia oferty o sztywnego ściganta. Włodarze tłumaczą się koniecznością uzupełnienia kolekcji oraz chęcią eksploracji "terenów do tej pory nie odkrytych prze nich samych.
  • secundo - "Sztywny Eddie" (Hard Eddie) jest karbonową wydmuszką w jedynym słusznym rozmiarze koła. Prototyp Edzia można było obejrzeć na międzynarodowych targach Eurobike we wrześniu 2011, ale chłopaki z Kalifornii wtedy woleli nie składać fałszywych deklaracji odkładając premierę na marzec 2012. Słowa dotrzymali i wersja produkcyjna właśnie ujrzała światło dzienne.

Hard-Eddie-bike-119

Hard-Eddie-frame-202

Decyzję o częściowym przekwalifikowaniu się z aluminium na karbon podjęto około 2 lata temu, gdy wungiel na dobre zagościł na rynku. Intense posiada własną fabrykę i zaplecze technologiczne, ale mimo to zdecydowano się na zatrudnienie europejskich fachowców z niemieckiej firmy SEED Engineering, którzy dopracowali i przetestowali wizję pana Jeffa Steber'a. Na pierwszy rzut oka linia ramy jest bardzo "charakterystyczna" - czytaj, wzór kupiony gdzieś na wolnym rynku Państwa Środka. Ale po chwili widać, że to tylko pozory. 

Hard-Eddie-frame-11

Hard-Eddie-frame-2

Hard_Eddie_bike_hr-76Rama została wykonana z wysokomodułowego włókna węglowego, obecnie bardzo popularnego budulca wszelkich wydmuszek. Współpraca zaowocowała wyjątkowo atrakcyjną masą oscylującą wokół 1kg. Do kompletu można dokupić od razu pasujący profilem oraz malowaniem równie plastikowy sztywny widelec, co pozwala zbudować postrach osiedla ważący lekko ponad 8kg.

Wyjątkowa firma musi robić wyjątkowy produkt. Oprócz widocznej bardzo eleganckiej linii rama wyróżnia się genialną grafiką, zwłaszcza zajefajnymi wzorami orientalnymi zdobiącymi główny trójkąt ramy oraz ogon. Twardy Eddie dostępny będzie w dwóch prostych i spokojnych malowaniach:

  • czarny golas ("naked black)
  • czerwony golas (naked Red)

Hard Eddie decals

Hard-Eddie-frame-1281Hard-Eddie-frame-2131

Ale nietuzinkowy projekt, to nie tylko wspomniana grafika, ale także obecność niemal wszystkich technologicznych ekstrasów. Do najważniejszych zaliczymy wymienne haki tylnego koła, które umożliwiają stosowanie standardowych piast z osią na "szpilkę" oraz standardu "29er friendly", czyli 142 x12. Żeby tego było mało, Intense uszczęśliwia także masochistów jednego przełożenia, gdyż można zamontować haki z napinaczem. 

Oprócz uniwersalności napędu, karbonowy Eddie może pochwalić się obecnością mufy suportu Press Fit BB30, która jest pewnym odstępstwem w stosunku do już stosowanej PF92 w karbonowym modelu Carbine SL. Skoro pochyliliśmy się tak nisko, to nie można nie zauważyć rzadkiej obecności bardzo gustownych ochraniaczy oferujących ochronę dolnej rury oraz dolnych widełek. Taki niepozorny gadżet a ile dobrego może zdziałać....

Hard_Eddie_bike_hr-229

Poza wyżej wymienionymi "hitami" warto wymienić chowane w ramę pancerze i cięgna przerzutkowe. Wyjątkiem jest przewód hamulcowy poprowadzony zewnętrzną stroną dolnej rury. Główka ramy, to oczywiście stożek 1 1/8" --> 1.5". Gdy zdecydujcie się na montaż firmowego widelca, wiedzcie, że pochodzi z otwartej formy, ale uwaga: chłopaki z Niemiec ponoć stuningowali obecną "skorupę".

HE_fork-42

Cyferki, cyferki, cyferki....Wiadomo, że przy 100mm z przodu, główka ramy zadarta jest pod kątem 70 stopni podczas gdy podsiodłówka osiąga 72 stopnie. Reszty grzechów Intense na razie nie pamięta, ale obiecuje poprawę. Czekamy z niecierpliwością.

Za sztywnego jak pal Azji, Eddiego przyjdzie zapłacić niemałą kwotę. Intense się ceni, a za swoją nową ramę rząda $1,895 plus  $425. Niewąsko, ale przynajmiej nabywca ma pewność, że kupuje produkt dopracowany w 100% oraz na swój sposób wyjątkowy. Jak zwykle interesuje nas pytanie, czy najnowsze dziecko z Kaliforni trafi pod polskie strzechy. Przedstawiciel niby jest... a skoro tak, to na 1, 2, 3....ładnie uśmiechamy się. :) ;) ;)

(foto&info: Intense Cycles)